Aktualności

Wyjąca czujka dymu, brak reakcji lokatorki - na szczęście finał okazał się być bardzo spokojny

Data publikacji 08.12.2025

Strzeleccy policjanci wraz ze strażakami interweniowali w jednym z mieszkań, w którym uruchomiła się czujka tlenku węgla, a lokatorka nie reagowała na żadne wołania. Zgłaszający obawiał się, że jego sąsiadce mogło stać się coś złego. Z mieszkania dobiegał głośny alarm, lokatorka nie odbierała swojego telefonu, a drzwi były zamknięte. Decyzja mogła być tylko jedna – siłowe wejście. Na szczęście sytuacja zakończyła się dużo spokojniej, niż wyglądała. 74-latka spała w najlepsze bez aparatu słuchowego nie słysząc alarmu.

Kilka dni temu w godzinach wieczornych policjanci i strażacy ze Strzelec Opolskich zostali skierowani do jednego z budynków wielorodzinnych. Zgłoszenie brzmiało bardzo poważnie - uruchomiła się czujka tlenku węgla, a właścicielka mieszkania nie odpowiada na wołanie sąsiadów, telefon, domofon, ani pukanie. Na klatce schodowej rozlegał się głośno dzwoniący alarm. Natomiast cisza za drzwiami wzbudziła obawę sąsiadów, że mieszkająca tam samotnie seniorka może potrzebować natychmiastowej pomocy.

Na miejscu mundurowi zastali zdenerwowanego zgłaszającego. Mężczyzna potwierdził, że alarm czujki dwutlenku węgla rozbrzmiewa już od dłuższego czasu. Według sąsiada kobieta powinna być w mieszkaniu, a rozmowa telefoniczna z jej synem mieszkającym we Wrocławiu także potwierdzała, że 74-latka powinna znajdować się w swoim lokalu.

Ponieważ nikt nie odpowiadał, mimo wielu prób pukania i dzwonienia, a w tle wciąż słychać było alarm, zapadła decyzja o siłowym wejściu do środka. Strażacy wyważyli drzwi, a policjanci wraz z nimi weszli do mieszkania. Wtedy nastąpił zwrot akcji. 74-letnia lokatorka spała w swoim łóżku. Została obudzona przez mundurowych i była bardzo zdziwiona interwencją i obecnością, aż tylu służb ratunkowych.

Wyjaśniła, że nie słyszała ani alarmu, ani pukania, ani dzwoniącego telefonu, ponieważ nie miała założonego aparatu słuchowego. Po sprawdzeniu mieszkania okazało się, że alarm został wywołany zakłóceniem pracy czujki – prawdopodobnie przez zużytą baterię. W lokalu nie stwierdzono obecności tlenku węgla, a sama kobieta czuła się bardzo dobrze.

74-latka, choć wybudzona i zaskoczona interwencją, podziękowała za czujność sąsiadów i szybkie działanie służb. Drzwi mimo wyważenia udało się bezpiecznie domknąć od środka.

Na szczęście tym razem zakończyło się jedynie na stresie, odrobinie zamieszania i cennej profilaktycznej lekcji. Pamiętajmy – tlenek węgla jest niewidoczny, bezwonny i bardzo niebezpieczny, dlatego posiadanie sprawnej czujki to podstawa bezpieczeństwa w każdym domu.

Choć finał tej historii był spokojny i  można powiedzieć nieco humorystyczny, to sama sytuacja pokazuje kilka ważnych rzeczy:

  • czujniki tlenku węgla naprawdę są potrzebne – ratują życie i alarmują;
  • warto regularnie wymieniać w nich baterie, by działały prawidłowo i nie generowały fałszywych alarmów;
  • czujni sąsiedzi to skarb. Ich reakcja mogła uratować życie, gdyby faktycznie doszło do zagrożenia.
Powrót na górę strony